Kiedy to nic nie oczekujecie i niczego się nie spodziewacie, wtedy nadchodzi niespodzianka. Tak miałam w walentynki, mąż oznajmił iż musi być w pracy dłużej i tak było ale jak wrócił a jeszcze nie spaliśmy z synkiem to dostałam piękną niespodziankę. Na nic nie liczyłam bo co chłop w pracy może wymyślić... A jednak może!
Rano przed tymi konkretnymi zakupami pojechaliśmy do lumpeksu (tego dnia była najniższa cena), udało mi się upolować świetne ciuchy dla młodego a dla mnie spodnie i kardigan który robi niezłą robotę. Następnie były zakupy, które poszły mega szybko a myślałam że będzie gorzej. Na obiad pojechaliśmy do dobrze znanego nam miejsca gdzie mogliśmy się wyciszyć w pięknym wystroju dębowego drewna z którego jest wykonane wnętrze lokalu. Nasza randka była wspaniała, oferta była jeszcze walentynkowa a na stołach były bukiety róż. Zamówiłam nam herbatę, sobie sushi a mąż zamówił roladę z kluskami i kapuchą a młody tradycyjnie frytki i cola. Był czas dla mnie z prezentem, nie było to nic wiecie takiego niezwykłego a jednak ucieszyło. Wydrukowałam nasze stare zdjęcia, które znalazłam w czeluściach komputera i wywołały one masę wspomnień które są wspaniałe. Teraz czas włożyć zdjęcia do albumu i cieszyć się nimi oraz wspaniałymi wspomnieniami.
Beautiful blog
OdpowiedzUsuńja też dostałam kwiaty:) bukiety jednak fajne są :D
OdpowiedzUsuń